Warsztaty cyrkowe w naszej szkole

Share

„Wkręciłam się” cyrkowo. Tyle wydarzyło ię w zeszłym tygodniu. Przyjechał do nas CYRK MAŁY ALE DOSKONAŁY, na który niecierpliwie czekałam. We wtorek wieczorem odebraliśmy jedenaścioro dzieciaków i opiekunów z dworca podmiejskiego w Rzeszowie. Było wesoło, gdyż przytrafiło im się coś, czego w scenariuszu tego spotkania nie przewidziałam, ale pssst… to tajemnica.

Zostawiliśmy ich w szkole, aby spotkać się w środowy poranek. Wyglądali dość rześko, mimo że pewnie nie spali zbyt dużo. Ja wypiłam kawę z panią Anetą, a potem nastąpiła oficjalne powitanie na apelu. Pani dyrektor oddała cyrkowcom klucze do szkoły, zarządzając tym samym przejęcie przez nich władzy. Wzięli Was w swe ręce. Oj, działo się, działo! Niestety, nie mogłam uczestniczyć we wszystkich spotkaniach, ale wpadałam co rusz na salę gimnastyczną, bo tam mnie niosły nie tylko nogi, ale i serce. Tyle chciałam się nauczyć od nich, gdyż wiem, jak bezcenne są te rady, słowa wypowiadane mimochodem, gesty …. Trzeba słuchać i patrzeć uważnie, by móc później naśladować.

I tego dnia zachwyciłam się Dominiką. Uśmiechniętą, spokojną, subtelną. Kręciła poikami. Gdybym umiała ją namalować. To moje natchnienie na całe warsztaty. Pokochałam poie cyrkowe i zapragnęłam posiąść nad nimi władzę. Dużo ćwiczyłam i męczyłam to Dosię (Dominikę), to panią Anetę (nawet, gdy widziałam wieczorem, jak bardzo jest zmęczona).

W tym dniu udało mi się zauważyć, że podchodzicie do cyrkowych artystów z dużym dystansem, choć na przerwach i w czasie lekcji czuło się u Was napięcie, podniecenie i oczekiwanie.

Czwartek i od rana warsztaty. Ja znów po kawie w wyśmienitym towarzystwie. Czy może być lepszy początek dnia? I znów wpadam i wypadam, a tu zaskoczenie. Jedni prawie o własnych siłach na szczudłach, ktoś mnie woła, bo nauczył się „windy” na diabolo, to znowu pytacie, czy kupimy do szkoły drugą skakankę. Haczyk połknięty(-:Tak się cieszę.

Po południu zabieramy się z gośćmi na gokardy, ja próbuję po raz pierwszy i już wiem, że cyrkologia bardziej mnie pociąga. Bawią się dobrze, niektórzy jadą drugi raz. Potem pizza dla wszystkich, za którą dziękuję PANI DYREKTOR.

W piątek rano czuję się trochę zasmucona, wiem, że za chwilę nadejdzie czas rozstania, a ja jeszcze nie zdążyłam zapytać Daniela, jak trzymać trzecią maczugę, by udało mi się ją wyrzucić i nie poprosiłam Oli, żeby pokazała mi, jak zrobić „pawia” z hula hoop (jak dobrze, że Zuzia się nauczyła, ją zdążę zapytać).

Mamy w szkole gości, bo przyjechały dzieciaki z innych szkół. Też na warsztaty. Co o tym myślą? Znów brak czasu, by zadać im te pytania.

A w tym dniu kolejne zaskoczenie. Klasa VI na polskim jakaś taka inna. Nie wiem, jak to określić, ale czuję wyraźnie, że coś się zadziało. Bardzo pozytywnego.

Występ kończący warsztaty cyrkowe dla uczniów niezwykły, bo i nasze dzieci zaangażowane. Pokazują, czego się nauczyły w tak przecież krótkim czasie. Oficjalne pożegnanie i PREZENTY! Czy mogłam dostać w tym momencie coś lepszego? Już tak dawno, nikt nie trafił tak dobrze. Czerwone poiki! Ale i rolla bolla dla Was i statuetka dla Kamila. Było wzruszająco.

Po południu jedziemy do Rzeszowa. Srokowianie zwiedzają trasę podziemną, odwiedzają kościół, w którym brałam ślub i jedzą słodkości w cukierni. Potem powrót do szkoły i coś, czego nie przewidziałam. Pani Aneta organizuje wyjątkowy spektakl dla pięciu widzów. Nie wie, że jest dobrą wróżką, nie wie też, ile wyczarowała tą decyzją zagonienia swojej grupy do wieczornej pracy. Coś niesamowitego…

 Zostawiam ich i wracam do domu. Nie mogę zasnąć, zbyt dużo emocji kotłuje się we mnie.

Rano, ostatnia kawa w doborowym towarzystwie. Ruszamy w stronę dworca podmiejskiego…

Niesamowicie cieszę się, że udało mi się zorganizować te warsztaty. W pojedynkę z pewnością, byłoby mi się nbaaardzo trudno. Serdecznie dziękuję Pani Dyrektor, Rodzicom i Grupie ze Srokowa wraz z cudownymi Opiekunami i Instruktorami sztuki cyrkowej. Dziękuję także Wam, Dzieciaki, Za obecność, za chęci, zaangażowanie i radość.

Loading

You may also like...